Ten post będzie dosyć krótki. Bo nie tekst jest tu najważniejszy, ale to żeby pokazać, że takie miejsce w ogóle istnieje. I nie chodzi o to, że tylko ja miałem okazję je odwiedzić. Chociaż gdybym nazywał się „Cejrowski”, to tak bym właśnie twierdził… Ale tak poważnie to wziąwszy pod uwagę liczbę turystów odwiedzających Egipt to niewielu z nich słyszało o Birqash’u.
Wielbłądy – zwane też okrętami pustyni od zawsze kojarzyły mi się z Egiptem. I odwrotnie: Egipt kojarzył mi się z wielbłądami. Chociaż bardziej powinny kojarzyć się z Persją (obecnym Iranem) bo właśnie stamtąd zwierzęta te przybyły do kraju faraonów w VI w. p.n.e. Ale do rzeczy: Birqash Camel Market to największy w Egipcie i jeden z największych w Afryce targów wielbłądów. Inaczej nazywany jest Souq al-Gamaal. Ale ile razy byście nie próbowali i tak nie uda Wam się wypowiedzieć tej nazwy tak, żeby być zrozumianym przez przeciętnego Egipcjanina. Mi tłumaczenie tego, gdzie chcę dojechać zajęło równą godzinę. Dlatego spóźniłem się na główną część targu. I dlatego na zdjęciach więcej widocznych jest poganiaczy niż wielbłądów. „Rush hours” to godz. 7 – 9 rano (i tylko w piątki). Birqash znajduje się ok. 35 km na północny zachód od Kairu. Można tu kupić zwierzęta pochodzące m.in. z Sudanu, Somalii, Egiptu, Libii. Do 1995 r. targ odbywał się w jednej z dzielnic Kairu – Imbabie. Część wielbłądów przychodzi na targ o własnych siłach, prowadzona przez poganiaczy – te mają więcej szczęścia. Wędrówka z Sudanu może trwać nawet do 40 dni. Jednak większość zwierząt przywożona jest na targ ciężarówkami w niewyobrażalnym ścisku. Po otwarciu burt często okazuje się, że wielbłądy są poranione bądź pokaleczone. Niektóre mają połamane nogi. Wiele z nich umiera podczas transportu. Kierowcom nie chce podjeżdżać się pod rampy wyładowcze, więc zwierzęta są siłą zrzucane na ziemię. Ciała tych, którym nie dane było przeżyć zostawiane są bezpośrednio przy drodze. Każdy wielbłąd ma wymalowany lub wypalony na boku znak właściciela oraz spętaną przednią lewą nogę, by nie mógł oddalić się od stada. Cena zależy od tego czy dany „egzemplarz” przeznaczony jest na ubój czy do hodowli. Przeważnie waha się od 100 do 1500 dolarów. Wycena tych przeznaczonych na rzeź odbywa się w dość osobliwy sposób (do którego obrońcy praw zwierząt na pewno mieliby spore zastrzeżenia) – grupa mężczyzn otacza wielbłąda, i zaczyna okładać go bambusowymi kijami, głośno przy tym pokrzykując. Jeżeli po kolejnych uderzeniach na ciele zwierzęcia nie pojawią się widoczne pręgi to jego cena rośnie.
Podsumowując: Birqash jest niesamowitym miejscem, choć na pewno nie dla każdego. Dużo tu przemocy wobec tych naprawdę sympatycznych stworzeń. Jednak żeby nie być hipokrytą należy zauważyć, że zwierzęta przeznaczone do europejskich rzeźni nie mają się wcale lepiej. Będąc w Egipcie na pewno warto tu przyjechać, gdyż to jedno z ostatnich miejsc, gdzie zobaczyć można niekomercyjne oblicze tego kraju.
Leave A Reply