„Zawsze sądziłem, że stare dworce kolejowe były nielicznymi magicznymi miejscami, jakie pozostały jeszcze na świecie. Unosiły się na nich wspomnienia dawnych pożegnań, rozstań, początków dalekich podróży, z których nie było już powrotu.”
Carlos Ruiz Zafón, „Marina”
Wstęp
Kolejny raz czytam sobie na głos tytuł tego posta i nachodzi mnie taka myśl: „Jeżeli prawdą jest stwierdzenie, że tylko 2 osoby na 10 po przeczytaniu tytułu przechodzą do dalszej części tekstu, to tutaj chyba nikt nie zajrzy…”
No bo czy nie byłoby łatwiej stworzyć coś w rodzaju: „20 najlepszych zdjęć z Jordanii”? Wy nie musielibyście sprawdzać w Wikipedii co to właściwie jest ten „Hidżaz”, dalibyście „lajka” i kto wie – może nawet ktoś pokusił by się o komentarz…
Ja natomiast nie musiałbym się specjalnie męczyć nad treścią i miał więcej czasu na oglądanie „Mostu na Sundem”. Taka podręcznikowa win-win situation! No ale wtedy ten blog przestałby być niszowy, a ja nie jestem pewny jak zniósłbym ewentualną popularność. Dlatego póki co zostaniemy przy sprawdzonych rozwiązaniach.
I tym razem będzie krótko. Obiecuję!
Jordania: informacje niepraktyczne
Pewnie nie każdy z Was zdaje sobie sprawę z tego, że Jordania jest bardzo młodym państwem – istnieje od 1923 r., a wcześniej była częścią Imperium Osmańskiego. Obecna sytuacja geopolityczna w regionie sprawiła, że położenie tego kraju jest… Nie chce ciągle przeklinać na tym blogu, ale sami zobaczcie:
- od północy graniczy z Syrią (kraj ogarnięty wojną)
- od wschodu graniczy z Irakiem (kraj ogarnięty wojną)
- od południa graniczy z Arabią Saudyjską (kraj ogarnięty głupotą, zamknięty dla turystów)
- od zachodu graniczy Izraelem (kraj ogarnięty głupotą i rozpowszechniający alternatywną wersję historii)
No musicie przyznać, że Jordania jest w czarnej dupie. Ale w sumie, który kraj na Bliskim Wschodzie nie jest?
I teraz wyobraźcie sobie, że ktoś wpada na pomysł, że wybuduje kolej z Syrii do Arabii Saudyjskiej… W naszych czasach ten pomysł wydaje się kompletnie nierealny, tak daleki od rzeczywistości jak marzenia producentów „Korony królów” o gali rozdania Oscarów.
Jednak na początku ubiegłego stulecia ktoś ten pomysł zrealizował.
Historia
I tu chyba nie będzie niespodzianki – zaczniemy od wyjaśnienia tego dziwnego słowa w tytule.
Hidżaz to kraina historyczna w zachodniej części Arabii Saudyjskiej. Znajdują się tu dwa najświętsze miasta islamu: Mekka i Medyna. Na północy obszar ten graniczy z Jordanią.
Budowę kolei łączącej Damaszek z Medyną rozpoczęto w 1900 r. Biegła ona przez krainę Hidżaz – stąd też zaczerpnięto jej nazwę. Oficjalnym powodem rozpoczęcia tej olbrzymiej inwestycji były względy religijne. Sułtan Imperium Osmańskiego – Abdulhamid II chciał ułatwić swoim poddanym odbywanie hadżu (pielgrzymki do Mekki). I rzeczywiście, dzięki wybudowaniu kolei czas podróży z Damaszku do świętego miasta islamu skrócił się z 45 do 5 dni. Jako że w początkach XX wieku panowanie Osmanów powoli dobiegało końca, a kasa Imperium świeciła pustkami, podjeto decyzję aby przedsięwzięcie sfinansować z datków płynących od muzułmanów z całego arabskiego świata.
No dobra – to była wersja oficjalna. Teraz czas na wersję prawdziwą. Jeżeli myślicie, że sułtanem kierowały pobudki altruistyczne, i że zależało mu wyłącznie na wygodzie i bezpieczeństwie jego poddanych, to jesteście w błędzie.
Jaki w takim razie był faktyczny powód budowy kolei?
Żeby wyjaśnić tą sytuację musimy cofnąć się do roku 1869 – wtedy to dokonano otwarcia Kanału Sueskiego. Projekt ten okazał się dla Egipcjan na tyle kosztowny, że już 13 lat później, aby spłacić długi zostali oni zmuszeni do sprzedaży większości jego akcji Wielkiej Brytanii. Nie muszę chyba dodawać, że dla Wyspiarzy był to interes stulecia, dzięki któremu w dość niespodziewany sposób pojawili się u zachodnich granic Imperium (Osmańskiego, a nie tego z Gwiezdnych Wojen).
Należy zaznaczyć, że w owych czasach głównym antagonistą Wielkiej Brytanii w wyścigu o wpływy na Bliskim Wschodzie było Cesarstwo Niemieckie. To samo Cesarstwo było również największym europejskim sojusznikiem handlowym Imperium Osmańskiego…
Trochę to skomplikowane, prawda?
W każdym razie zarówno Osmanowie jak i Niemcy dostrzegli w budowie Kolei Hidżaskiej wspólny interes. Ci pierwsi chcieli wzmocnić swoje wpływy w odległych prowincjach kraju, a ci drudzy opóźnić marsz Brytyjczyków ku bogactwom Półwyspu Arabskiego. Cichym sponsorem tej inwestycji został niemiecki Deutsche Bank, a za projekt odpowiedzialni byli niemieccy inżynierowie.
Uroczystego otwarcia dokonano 1 września 1908 r. w Damaszku. Łączna długość torów wynosiła 1320 km. Początkowo zamierzano poprowadzić linię 400 km dalej – do Mekki, ale wybuch I Wojny Światowej zniweczył te plany i końcową stacją została Medyna. Kiedy w 1916 r. wybuchło wspierane przez Brytyjczyków powstanie arabskie kolej stała się obiektem agresji, ponieważ służyła zaopatrywaniu tureckich garnizonów. Atakom przewodził brytyjski oficer Thomas Edward Lawrence, któremu kiedyś poświęciłem na tym blogu cały post.
Na swoje nieszczęście Imperium Osmańskie przystąpiło do I Wojny Światowej po stronie Niemiec, które jak wiemy z lekcji historii tę wojnę przegrały. Skutkiem tego był jego rozpad, który nastąpił w roku 1920. Powstałą pustkę na mapie wypełniły nowe państwa: Turcja, Liban, Syria, Irak i Jordania. Po tych wydarzeniach Kolei Hidżaska nigdy już nie wjechała na tereny Arabii Saudyjskiej. Zaniedbana i niedoinwestowana powoli zaczęła tracić na znaczeniu. Dziś na żadnym jej odcinku nie odbywają się regularne kursy. Trakcja jest zniszczona a dworce opuszczone. Jedynie w weekendy organizowane są krótkie, kilkunastokilometrowe rejsy turystyczne w Ammanie i na Wadi Rum.
Smutne, kiedy patrzysz na to i zdajesz sobie sprawę, że tylko tyle pozostało po jednym z największych przedsięwzięć inżynieryjnych XIX wieku.
W 2009 r. jordański minister transportu ogłosił plan odbudowy kolei łączącej Jordanię z Syrią, Irakiem i Arabią Saudyjską. Projekt został jednak zawieszony z powodu braku funduszy – koszt inwestycji oszacowano na 5 mld USD. Obecnie w Jordanii transport kolejowy w ogóle nie istnieje.
Epilog
Wiem, że ten wpis wyszedł może trochę „zbyt historyczny”. Sorry za to, ale bez tych wszystkich dat trudno byłoby Wam wyobrazić sobie jak zawiłe i skomplikowane były losy kolei na Bliskim Wschodzie. Mam nadzieję, że jakoś daliście radę dobrnąć do końca.
Obecnie na świecie istnieją 4 muzea poświęcone Kolei Hidżaskiej:
- 1 w stolicy Syrii: Damaszku – tam nie wiedziecie
- 2 w Arabii Saudyjskiej: w Medynie i w Mada’in Salih – tam raczej też nie wiedziecie
- 1 w stolicy Jordanii: Ammanie
Ja miałem okazję odwiedzić właśnie to ostatnie. Muzeum znajduje się na nieczynnej stacji kolejowej, oddalonej jakieś 5 km od centrum miasta. Przez ostatnie 100 lat nic się tam nie zmieniło – w parowozowni nadal stoją w pełni działające lokomotywy. Zresztą popatrzcie tylko na zdjęcia pod postem.
Dlatego jeśli chcecie zafundować sobie małą podróż w czasie, to kupujcie bilet do Jordanii. Polecam!
ps. Szkoda, że nam Polakom nie zależy na ocaleniu naszego dziedzictwa kolejowego w równym stopniu co Jordańczykom. W 2009 r. firma deweloperska zniszczyła XIX-wieczną parowozownię na warszawskiej Pradze, bo wojewódzki konserwator zabytków przez lata jakoś nie specjalnie przejmował się jej losem. Dzięki temu stolica ma nowego Lidla. Teraz to przynajmniej po Harnasia blisko. I po kabanosy…
Ten Polska to jednak dziwna kraj!
12 komentarzy
Super miejscówka.
Dzięki Darek! Faktycznie miejscówka I klasa. I przy tym bardzo nostalgiczna.
Rewelacyjne miejsce!
A odnośnie nagłówków, to chyba jednak nie jest aż tak źle z tymi mniej clickbaitowymi. Mniej osób wejdzie, ale przynajmniej u nas taka osoba dłużej pozostanie na stronie i zostaje stałym czytelnikiem.
Dzięki za komentarz! Miejsce rzeczywiście robi wrażenie. Jednak zbyt popularne wśród turystów nie jest. Mój bilet miał numer 43/2017 – a byłem tam w listopadzie…
Z jednej strony fajnie, bo niekomercyjnie. A z drugiej, pieniądze na jakieś remonty by się na pewno przydały.
W każdym razie polecam!
ps. A tematu nagłówków w blogosferze podróżniczej nie podejmuję, bo mój komentarz byłby dłuższy niż ten post ;)
Pawle, wzięłam pod uwagę Twoją rekomendację i kupiłam bilet do Jordanii ;). Z niecierpliwością czekam na wizytę w Ammanie i zobaczenie muzeum. Dziękuje za podzielenie się tym oryginalnym miejscem.
Hej Marta! Jeśli mój post choć minimalnie wpłynął na Twoją decyzję o wyjeździe do Jordanii, to strasznie się cieszę!
Jeśli będziesz w Ammanie w niedzielę, to jest szansa, że możesz się tą koleją przejechać rekreacyjnie po Ammanie!
No, a jeżeli będziesz na Wadi Rum, to tam organizowane są wycieczki koleją po pustyni… Mi niestety nie udało się tej atrakcji zaliczyć, ale wyobrażam sobie, że mało która trasa kolejowa na świecie ma do zaoferowania podobne widoki…
Powodzenia i czekam na relację!!!
Tak naprawdę do Jordanii chciałam pojechać od lat, ale Ty zainspirowałeś mnie do dołączenia do listy „Must see” muzeum kolei. A w Ammanie będę w niedzielę!!! Więc postaram się wziąć udział w przejażdżce. Na Wadi Rum też będę (po to głównie jadę – wybacz Petro :) ), więc jakbym miała okazję przemierzyć pustynię pociągiem, byłaby to rzecz niebywała. Relacja oczywiście będzie. Za parę miesięcy, biorąc pod uwagę moje zaległości, ale będzie :)
W takim razie POWODZENIA!
ps. Petra oblegana jest przez turystów strasznie – jednak mimo to choć raz w życiu trzeba ją zobaczyć! Na Wadi Rum ludzi też sporo, na szczęście z racji olbrzymiej powierzchni tej pustyni, nie są oni aż tak bardzo widoczni.
Gorąca relacja z mojej dzisiejszej wizyty w muzeum. Po sześciokilometrowym spacerze, mijając m.in. położony na wzgórzu pałac króla i przechodząc przez dzielnicę, która na pewno w tym roku, a pewnie i dłużej widziała tylko jednego turystę (mnie), dotarłam na miejsce. I pocałowałam klamkę :( Zadzwoniłam dzwonkiem, przyszedł jakiś dziadzio mówiący tylko po arabsku, który pokazywał na palcach 6. Ale nie wiem, czego to dotyczyło.
W każdym razie o 12 muzeum było już zamknięte. Albo w ogóle nie otworzone, bo to piątek. Na nic się zdały tłumaczenia na migi, że szłam taki kawał. Zamknięte i już. Przecież przechowują tam największe skarby, więc nie można ot tak otworzyć dla jednej turystki. Zadowoliłam się więc tylko obejrzeniem ciuchci przez ogrodzenie. Więcej znajdę w Twoim wpisie.
Pozdrawiam z lotniska w Ammanie. Upał 35 st. i wifi jak rakieta. Za 7 h czeka mnie różnica w temperaturze rzędu 40 st ;)
Writeandtravel publikuje relację u mnie w komentarzach ;)
A tak serio, to szkoda, że nie mogłaś wejść do środka: byłem ciekaw Twojej opinii…
Z tego co pamiętam, to piątek jest jedynym dniem w tygodniu, kiedy są zamknięci. No trudno. Teraz są tanie loty z Polski do Ammanu, więc przy najbliższej okazji nadrobisz!
ps. 6 km piechotą? Ja wziąłem taksę!
Witam. Z jakiej miejscówki są realizowane przejażdżki tą koleją? Będę w Ammanie w sobotę i niedzielę w lutym.
Hej! W tamtym roku w każdą niedzielę pociąg odjeżdżał ze stacji w Ammanie. Spróbuj skontaktować się z nimi przez formularz na stronie Jordan Hejaz Railway. Jednakowoż z racji tego, że to Bliski Wschód to najlepiej podejdź tam w sobotę i zapytaj u źródła. Powodzenia!