„Wszystko staje w poprzek drogi: wielowiekowe zacofanie, prymitywna gospodarka, analfabetyzm, fanatyzm religijny, zaślepienie plemienne, chroniczne zagłodzenie, przeszłość kolonialna z jej polityką upodlenia i otępienia podbitych, szantaż imperialistów, zachłanność skorumpowanych, bezrobocie, ujemne bilanse. Na takiej drodze postęp jest trudny […]”
Ryszard Kapuściński, „Gdyby cała Afryka…”
Wstęp
Podobno im więcej człowiek w życiu widział, tym trudniej go zaskoczyć. I choć w Afryce byłem już kilka razy, to za każdym razem czuję się jakbym przylatywał tu po raz pierwszy. Dotychczas miałem okazję odwiedzić Gabon, Kongo i Kamerun. Ale Nigeria to zupełnie inna liga. Dzieją się tu rzeczy, które do tej pory widziałem tylko w filmach z Tomem Hanksem czy Leo DiCaprio. Tylko wtedy miałem w jednej ręce popcorn a w drugiej whisky z colą. Wystarczyło 7 godzin w samolocie i sam znalazłem się w tym filmowym świecie. Tylko whisky zniknęła. Mimo, iż ten wpis traktuje o naprawdę poważnych kwestiach, to starałem się go napisać w miarę przystępnym językiem. Sam ostatnio ciągle trafiam na posty, przez które nie potrafię przebrnąć, więc nie chciałbym żebyście Wy czytając ten tekst czuli się podobnie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i że dotrwacie do końca.
Miłej lektury!
Korupcja
„Nigeria i Afganistan są prawdopodobnie najbardziej skorumpowanymi państwami na świecie.”
David Cameron, były premier Wielkiej Brytanii
Port lotniczy Lagos. Wczesny ranek. Sądząc po mętnym wzroku celnika, który właśnie gapi się w mój paszport może nawet zbyt wczesny…
– Skąd jesteś?
– Z Polski.
– Welcome! Polonia good! Yes – Polonia very good! Lewandowski very good!
– Dziękuję…
– No dobrze Paweł: to co dla mnie masz?
– W sumie to nic…
– Słuchaj: ja jestem bardzo miłym człowiekiem. I dla Ciebie też chcę być dzisiaj bardzo miły. I nie chcę Ci robić żadnych problemów. Ale Ty mi pracy nie utrudniaj. Mówisz, że przyjeżdżasz tutaj do nas w gości do Nigerii i nie przywozisz dla mnie żadnego prezentu?
– No zgadza się. Nie mam żadnego prezentu dla Was.
– Niedobrze Paweł. Bardzo niedobrze… W takim razie muszę Cię przeszukać i sprawdzić czy nie wwozisz do nas żadnych niebezpiecznych przedmiotów. Zaczniemy może od portfela. Pokaż mi go!
– Portfel? Ale po co?
– To nasza standardowa procedura.
– Ok. W takim razie proszę.
– Mądry chłopak. Polonia very good! Lewandowski very good!
– Kurwa! Paweł, czemu dajesz mi zepsuty portfel?!
– Jak to zepsuty?
– No – nie ma w nim pieniędzy!
– Bo ja nie mam ze sobą pieniędzy.
– Jak to nie masz? To czym płacisz?
– Kartą.
– Hmm… wiesz co Paweł. Tak patrzę na tą Twoją wizę i chyba coś z nią jest nie tak. Zostaw tu plecak i ustaw się w tej tamtej kolejce. Jest dość długa, więc będziesz miał sporo czasu, żeby przemyśleć sobie, czy aby na pewno nic dla mnie nie przywiozłeś…
Według Transparency International Nigeria jest 35. najbardziej skorumpowanym krajem na świecie. Łapówka jest tu zwyczajowo przyjętą formą zdobywania kontraktów, mimo iż wg nigeryjskiego prawa zarówno wręczanie jak i przyjmowanie korzyści majątkowych jest przestępstwem. Do najbardziej skorumpowanych instytucji należą policja, prokuratura i służba celna (o tym już coś wiem). Szacuje się, że w ciągu ostatnich 50-u lat z nigeryjskiego skarbu państwa skradziono ponad 500 mld USD.
Mówi się, że ryba psuje się od głowy. I coś w tym chyba jest. Posłuchajcie tego: były prezydent Nigerii Sani Abacha w ciągu jednej kadencji wyłudził od skarbu państwa 16 mld USD i przelał je na swoje prywatne konta, których w Europie i Stanach Zjednoczonych miał ponad 130. Aby tego dokonać Abacha wcale nie musiał się uciekać do jakichś wyszukanych metod. Po prostu logował się na konto Centralnego Banku Nigerii (do którego jakimś cudem miał dostęp) i przelewał kasę na konta prywatne. Mówiąc wprost: gość się w tańcu nie pierdolił.
Każda firma naftowa chcąca robić interesy w Nigerii musi posiadać specjalny fundusz z pieniędzmi przeznaczonymi na łapówki dla celników. Dzięki niemu mogą bez problemów importować potrzebne materiały i narzędzia z zagranicy. Największy gracz na nigeryjskim rynku – Shell przeznacza ten cel ok. 1mln USD rocznie.
Teraz już wiem dlaczego w załączniku do mojego kontraktu znalazłem informację, że w celu „przyspieszenia procedur wjazdowych”, lecąc do Nigerii należy zabrać ze sobą kilka banknotów 5-dolarowych. Komentarz jest tu chyba zbędny.
Ropa
„Rząd nigeryjski zapomniał, że Shell ma swoich ludzi we wszystkich istotnych ministerstwach i w związku z tym ma dostęp do wszystkiego, co się w nich dzieje.”
Ann Pickard, szefowa nigeryjskiej filii Shella
Nigeria to najludniejsze państwo Afryki: ilość mieszkańców przekracza 170 mln. Kraj ten posiada też jedne z największych udokumentowanych złóż ropy naftowej na świecie. Codziennie wydobywa się tu ponad 2 mln baryłek tego surowca. Przy obecnych cenach daje to dzienny przychód w wysokości ponad 100 mln USD. W teorii państwo powinno być bogate a żyjący w nim ludzie szczęśliwi. Ale w praktyce wygląda to trochę inaczej… I w tym miejscu mam małe deja vu. Niedawno w poście o Iranie napisałem, że Irańczycy mają przejebane przez ropę. A teraz to samo musze napisać o Nigeryjczykach. Jest ku temu kilka powodów. Ja podam tylko pięć:
– 120 milionów Nigeryjczyków nie ma dostępu do elektryczności
– 66 milionów ludzi nie ma dostępu do wody pitnej
– 100 milionów mieszkańców żyje za mniej niż 1 USD dziennie
– średnia długość życia to 48 lat
– w terenach najbardziej zasobnych w ropę bezrobocie sięga 90%
I w tym miejscu ja się pytam słowami Kazika Staszewskiego „Coście skurwysyny uczynili z tą krainą”?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba się cofnąć w czasie do roku 1914, kiedy to weszło w życie rozporządzenie, zgodnie z którym wszelkie zasoby ropy odkryte w Nigerii należą się koronie brytyjskiej (aż do 1960 r. Nigeria była brytyjską kolonią). Brytyjczycy przyznali monopol na poszukiwania wszelkich surowców mineralnych spółce Shell. W 1956 r. w delcie Nigru odkryto olbrzymie pokłady ropy naftowej. Największe koncerny paliwowe świata: ExxonMobil, Chevron, Total, Eni i oczywiście Shell przystąpiły do ich eksploatacji. Zdobycie koncesji na wydobycie było dla tych gigantów dziecinnie proste: wystarczyło skorumpować odpowiednich ministrów lub urzędników. Dawało im to gwarancję nietykalności, dzięki czemu mogły one prowadzić działalność wręcz rabunkową. Nie musiały się przejmować sytuacją lokalnej ludności ani ochroną środowiska. Ze względu na zły stan infrastruktury w ciągu ostatnich 40 lat w Delcie Nigru doszło do ponad 7000 wycieków ropy. W ich wyniku do środowiska dostało się ok. 2 mln ton ropy. Ekosystem został całkowicie zdewastowany. Wszystkie ryby w rzekach wymarły a gleby zostały wyjałowione. Woda nie nadaje się do picia. Ludzie nie mają co jeść i coraz częściej zapadają na choroby nowotworowe.
Sytuacja w jakiej się znaleźli zmusza ich do poszukiwania innych źródeł utrzymania rodziny. Najczęściej wybieraną przez nich opcją jest przyłączenie się do gangów trudniących się kradzieżą ropy z nieszczelnych rurociągów. Obecnie ropa kradziona jest już nie na tony, ale na tankowce. Wg nieoficjalnych danych każdego dnia z Nigerii nielegalnie wywożona jest ropa o wartości rynkowej 35 mln USD. Statki podpływają nocami. Przemytnicy kupują kradzioną ropę po 5 USD za baryłkę (baryłka to 159 litrów) i odpływają do Indii lub Europy. W porcie docelowym dostają 20 USD za baryłkę. Cena rynkowa to 50 USD, ale muszą sprzedawać taniej bo przecież nie mogą w żaden sposób udowodnić legalności pochodzenia sprzedawanego towaru. Ich zysk i tak wynosi 15 USD na jednej na baryłce. Średniej wielkości tankowiec zabiera na pokład 1 mln baryłek.
Mówiąc o ropie należy wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Nigeria tak bardzo się w nią zapatrzyła, że zatrzymała rozwój wszelkich innych gałęzi gospodarki. Kiedy skończy się wydobycie – kraj upadnie. Smutny jest fakt, że Nigeryjczycy do tej pory nie nauczyli się przerabiać ropy naftowej. Dlatego ten najpotężniejszy afrykański wydobywca musi sprowadzać benzynę z zagranicy.
Piraci
„Piraci nigdy nie zniknęli z mórz i oceanów. Zmienili jedynie swoje stare wysłużone statki z czarnymi flagami i trupimi czachami, na nowoczesne i bardzo szybkie łodzie. Nie polują jednak na skarby w sensie dosłownym. Współczesne piractwo polega na porywaniu wielkich cywilnych jednostek pływających wraz z załogami i na negocjacjach w celu ich uwolnienia. Na takich porwaniach można zarobić miliony.”
Stephan Talty, Richard Philips, „Kapitan. Na służbie”
Niestabilna sytuacja wewnątrz kraju sprzyja rozwojowi zorganizowanej przestępczości. W ostatnim raporcie Międzynarodowego Biura Morskiego, Nigeria uplasowała się na drugim miejscu na świecie pod względem częstotliwości występowania piractwa morskiego. Pierwsze miejsce niezmiennie od lat należy do Somalii. W 2016 r. w Nigerii odnotowano największą w ostatnim dziesięcioleciu liczbę porwań na morzu: doszło aż do 52 pirackich napadów.
Metody działań piratów są prawie zawsze takie same. Większość akcji podejmują w małych grupach liczących maksymalnie 15 osób. Do ataków najczęściej dochodzi nocą, kiedy zmniejszona jest czujność załogi. Piraci najpierw obserwują statek z bezpiecznej odległości, później podpływają bliżej i za pomocą łańcuchów, drabin lub lin dostają się na pokład. Następnie terroryzują załogę, ograbiają statek ze wszystkich wartościowych przedmiotów i jeśli jest choćby najmniejsza szansa, że dostaną okup to zabierają ze sobą ludzi o białym kolorze skóry (w Afryce często używa się określenia „droższym kolorze skóry”).
Najprostszym zabezpieczeniem przed atakiem piratów jest obłożenie statku drutem kolczastym: coś co widzicie na zdjęciu tytułowym tego wpisu. Najbardziej skuteczną opcją (i najdroższą zarazem) jest wynajęcie uzbrojonych ochroniarzy.
Kilka dni przed moim wylotem do Nigerii usłyszałem w radiu takiego newsa: „Nigeryjscy piraci uwolnili siedmiu rosyjskich marynarzy i jednego ukraińskiego. Zostali oni porwani 5 lutego tego roku w Delcie Nigru ze statku towarowego BBC Caribbean. Wysokości okupu nie ujawniono”.
Jeszcze tego samego dnia wysłałem do firmy maila z pytaniem o kwestie bezpieczeństwa podczas naszego projektu. Ich odpowiedź była krótka: „Nie martw się: będzie Was ochraniał statek z byłymi komandosami. Na pokładzie mają też snajperów. Jesteście bezpieczni.”
Podsumowanie
Nigeria to kraj bardzo bogaty w surowce mineralne. W teorii powinien być drugim Kuwejtem. W praktyce powoli staje się drugą Somalią. Kiedyś Europejczycy przyjeżdżali tu po niewolników, kauczuk i kość słoniową. Dziś przyjeżdżają po ropę. Niegdyś aby zarobić musieli przysyłać setki uzbrojonych ludzi. Dziś wystarczy jeden człowiek z walizką wypchaną pieniędzmi.
Ropa, która miała być dla Nigerii wybawieniem, stała się przekleństwem dla jej mieszkańców. Rząd nie potrafi zapewnić obywatelom podstawowych świadczeń. Prawa człowieka nie są przestrzegane a każde wybory, które odbyły się tu w przeciągu ostatnich 20 lat były sfałszowane. Kraj pogrąża się w korupcji i powoli zmierza ku zagładzie.
Na zakończenie mam do Was jedno pytanie, które nie daje mi spokoju: „Jak to możliwe, że kupując kawę w supermarkecie ludzie trzy razy oglądają opakowanie, żeby sprawdzić czy jest na niej pieprzony znaczek »Fair Trade« a tankując swoje auto na stacji benzynowej mają kompletnie wyjebane skąd wzięła się ropa, którą właśnie leją do baku?”
ps. Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst wcale nie wyczerpuje tematu zjawisk, które w nim opisałem. Jest to tylko zarys kilku kwestii bardzo istotnych dla mieszkańców tego kraju. Opierałem się głównie na wypowiedziach Nigeryjczyków, z którymi pracuję na tym kontrakcie oraz na własnych obserwacjach.
Pozdrawiam z Delty Nigru!
No i Wesołych Świąt!
16 komentarzy
Fantastyczny tekst. Czytam go właśnie drugi raz. Szkoda, że jako pierwszy tu komentuję… Niestety w polskiej blogosferze takie teksty nie mają powodzenia. A szkoda, bo to kawał reporterskiej roboty. Czapki z głów :)
Dzięki wielkie za miłe słowa! No niestety polska blogosfera podróżnicza woli miłe i przyjemne tematy. Najlepiej poprawne politycznie i niezbyt długie. Plus obowiązkowe selfie autora i przepis na tysiące lajków gotowy ;)
Pozdrawiam!
Ale wyjdź z założenia, że blogujesz przede wszystkim dla siebie… Ja będę mieć kronikę tego, gdzie kiedyś byłem :)
Właśnie z takiego założenia wychodzę od początku :) Wolę pisać o tym, o czym chcę. Nie o tym, co jest modne.
Dzięki Pawle. Bardzo ciekawy artykuł i czytam go z chęcią kolejny raz, gdyż interesuje się geografią, zagadnieniami morskimi oraz branżą naftową a Twój artykuł spaja wszystkie te trzy rzeczy. Dzięki za niego.
P.S. Jak skończyła się historia z celnikiem z Nigerii? Musiałeś „przemyśleć” sprawę „prezentu” i nie było więcej „miłych ludzi” czy miałeś jakieś dalsze problemy na lotnisku? Pozdrowienia.
Dzięki wielkie za komentarz Krzysztof! Cieszę się, że trafiłem z postem w Twoje klimaty. Z mojego doświadczenia wynika, że korupcja w Afryce to nie problem – to norma. Byłem przygotowany mentalnie na tą sytuację, bo podobna historia przytrafiła mi się poprzednio w Gabonie i w Kongu. Normalnie nie daję łapówek celnikom, nawet jeśli wiem, że to znacznie wydłuży cały proces odprawy. Ale tym razem się złamałem: wiozłem sporo cennego firmowego sprzętu i nie mogłem sobie pozwolić na żadne opóźnienia. I tym sposobem urzędnik wzbogacił się o 5 USD… Później jego kolegom pokazałem pusty portfel, na dowód tego, że nic więcej ze mnie nie wyciągną.
Jak powiedział główny bohater „Krwawego diamentu”, grany przez Leonardo DiCaprio: THIS IS AFRICA!
Trudno o lepsze słowa na podsumowanie całej tej sytuacji.
Pozdrawiam (jeszcze z Nigerii)!
Ciekawy artykuł
Dzięki, będę odwiedzać:)
Dzięki wielkie! Ja postaram się szybciej wrzucać nowe posty, żebyś miała co czytać! ;)
Hej! Świetny tekst! Ja właśnie wróciłam z Nigerii i mimo, że spodziwałam się korupcji i tak jest to szokujące jak doświadczy się tego na własnej skórze. Wiele przemyśleń mam podobnych, a wiele zagadnień mi wyjaśniłeś! Dzięki! Od siebie polecam książkę „A thousand laughs a thousand cries, Nigeria!”.
Pozdrawiam!
Hej Ola!
Dzięki za mega pozytywny komentarz. Cieszę się, że tekst Ci się spodobał. Obstawiam, że w Nigerii byłaś służbowo, a nie na wakacjach…
Ja wróciłem z Lagos miesiąc temu i widzę, że nic się na lepsze nie zmieniło przez ostatni rok – ale też żadnych zmian się nie spodziewałem. Najbardziej szkoda mieszkańców – w końcu nie wybieramy kraju, w którym przyjdziemy na świat.
Książkę na pewno przeczytam!
Pozdrawiam!
Byłam na ślubie znajomych, którzy na stałe mieszkają w Finlandii jednak chcieli wrócić w rodzinne strony i mieć tradycyjne wesele. Niestety nie jest to kraj, który wybiera się na wakacje, ale taka wyprawa na pewno daje do myślenia. Zgadza się, najbardziej szkoda ludzi, którzy niczemu nie zawinili… Jednak co ciekawe wielu moich znajomych z Nigerii studiujących gdzieś za granicą ostatecznie planuje wrócić do kraju i próbować zmienić go na lepsze, mimo, że nie będzie to łatwe zadanie.
Masz rację – wyjazd do Nigerii na pewno daje do myślenia. Człowiek widzi wtedy ile szczęścia mają ludzie, którzy urodzili się w Europie. Inna sprawa, że ci ludzie rzadko to szczęście doceniają…
Trzymam kciuki, żeby Twoim znajomym udało się coś zmienić – choć to długi proces i praca pewnie na kilka/kilkanaście pokoleń.
Pozdrawiam!
Przeczytałam wszystko o Afryce, świetny materiał. Taki serial oglądam, gdzie rzecz się rozgrywa w Kongo i dzięki Tobie uzupełniłam swoje wyobrażenia. Miałam w szkole językowej koleżanki z Kongo i Kamerunu, mają świadomość ile bogactw naturalnych posiadają. Aż nóż się w kieszeni otwiera, że do 1960 Brytyjczycy mieli całą ropę!
Szokujące, że tyle wpompowuje się pieniędzy na pomoc i przez lata nic się nie zmienia. Bo byłoby to nie na rękę tym, którzy zbijają na tym swoje fortuny. .Niepojęte, że ktoś może być tak bezkarny, nawet prezydent okradający kasę swojego kraju.
Dobrze, że bezpiecznie stamtąd wróciłeś. Pozdrawiam i cieszę się, że jeszcze tyle ciekawych rzeczy odkrywam na blogu:)
Afryka to temat rzeka. Możesz czytać newsy z tego kontynentu nawet codziennie i wydaje Ci się, że coś wiesz, i że masz jakieś wyobrażenie o sytuacji, a potem tam jedziesz, słyszysz te historie z ust mieszkańców, i masz wrażenie, jakby ktoś zdzielił Cię obuchem w łeb…
To co Europejczycy tam zrobili, i to co robią nadal (tzw. neokolonializm) po prostu nie mieści się w głowie.
Najpierw okradamy ich z surowców, a potem wspaniałomyślnie wysyłamy pomoc humanitarną. Zachowanie godne ludzi cywilizowanych.
Smutny post, bo i temat jest mało wesoły. Niemniej bardzo dziękuję za komentarz!
Ciekawe jak na rzeczywistość tego typu krajów Afryki wpłynie zmiana motoryzacji na elektryczną. Czy spadek wydobycia ropy będzie dla nich gwoździem do terminu, czy wręcz przeciwnie?
Myślę, że dla zwykłych ludzi nie będzie to miało większego znaczenia. Z obecności wielkich koncernów paliwowych w Afryce korzystają głównie elity.
Paradoksalnie może to wyjść poszczególnym krajom na dobre: zmniejszy się korupcja i zanieczyszczenie środowiska.