„Śmierć jednego człowieka to tragedia. Śmierć milionów ludzi to statystyka.”
Józef Stalin
Cholernie ciężko było mi się zebrać do tego posta. Bo raczej nie napisze niczego czego byście nie wiedzieli. Bo niby co odkrywczego można powiedzieć o wojnie? Że jest straszna, że giną niewinni ludzie, i że towarzyszy jej cierpienie. Czyli same banały, które nikogo juz nie ruszają. Wystarczy, że włączycie tv, lub sprawdzicie wiadomości w necie i macie 90% szans, że zobaczycie jak zamachowiec samobójca wysadza siebie, pobliski meczet, bazar, muzeum i wszystkich ludzi wokół. Dziesiątki zabitych, setki rannych. To już nawet żaden news – to codzienność. Sam już pogubiłem się w tym, gdzie ostatnio coś wyleciało w powietrze. Czy to był: Tunis, Kair, Bagdad, Kirkuk, Mosul, Damaszek… A może Paryż? Ciężko być na bieżąco.
Przeważnie jest tak: wracam z pracy, jem kolację, siadam w fotelu, otwieram piwo, włączam kompa i sprawdzam co się dzieje na świecie. Widzę zdjęcia z wybuchu, martwych ludzi, załamanych facetów, lamentujące kobiety, płaczące dzieci… I nic. Żadnych przemyśleń, współczucia, empatii. Równie dobrze mógłbym oglądać reklamę nowej wanny z Castoramy.
I wiecie co? Trochę mnie to przeraża. Bo wydaje mi się, że media zrobiły z nas wszystkich totalnie niewrażliwych psychopatów. Jest taka piosenka Pidżamy Porno „Koka, koka” (stary dobry Grabaż). Idzie jakoś tak:
„[…] Całkiem spokojnie jem kolację
Wieczerza tłusta
Czuję błogie bezpieczeństwo
Zadowolenie w ustach
Mój telewizor gra non stop
Mój telewizor gra non stop
Bomba trafiła w środek tłumu
Bomba trafiła w środek tłumu
Nawet nie ma już co zbierać
Nawet nie ma już co zbierać
Pokazuje to kamera
Pokazuje to kamera
Całkiem spokojnie jem kolację
Wcale nie chce mi się rzygać
Wcale nie chce mi się rzygać […]”
No właśnie – nic dodać nic ująć… W Syrii ginie codziennie ponad 200 niewinnych osób. To tak jakby ktoś zabił wszystkich ludzi, których mijacie jadąc codziennie do pracy. Nie wiem jak Wy ale ja uważam, że 200 martych ludzi to całkiem sporo. A teraz czas na liczby. Od początku wojny w Syrii:
- zginęło ponad 300 tysięcy cywili
- 4 mln ludzi uciekło z kraju
- 7 mln ludzi straciło swoje domy
- 10 mln ludzi nie ma co jeść, i żyje bez dostępu do bieżącej wody
Więc kiedy następnym razem przejdzie Wam przez myśl coś w rodzaju: „Jebane Araby – dobrze im tak, niech się pozabijają” to pamiętajcie, że ponad 70% ofiar to niewinni cywile – i mają oni tyle samo wspólnego z wybuchem tej wojny co ja i Wy z kryzysem w Grecji. Mógłbym teraz wrzucić kilka zdjęć ludzi z obciętymi głowami, ukamienowanych albo ukrzyżowanych. Ale są przynajmniej 3 powody, dla których tego nie zrobię:
- nie uważam, że to by cokolwiek zmieniło w Waszym (moim, naszym) postrzeganiu wojny na Bliskim Wschodzie
- część z Was stwierdziłaby, że to niesmaczne i przerzuciła się na lżejszego posta (najlepiej coś w rodzaju „1000 rzeczy, które musisz zrobić będąc na Krecie”)
- ten wpis wcale nie będzie o ludzkim cierpieniu (przynajmniej w jego dalszej części)
To chyba tyle tytułem wstępu. A teraz do rzeczy. Życie ludzkie jest ważniejsze (a przynajmniej powinno być) niż istnienie jakiegokolwiek budynku lub budowli. Ale kiedy śmierć powszednieje i staje się słupkiem statystycznym w wieczornych newsach, to właśnie zniszczenia dóbr kultury pomagają nam uświadomić sobie bestialstwo działań wojennych. I właśnie o tym będzie ten post.
Wg archeologów Syria to centrum najstarszej cywilizacji na ziemi. To tutaj powstawały pierwsze miasta i cywilizowane królestwa. Najwcześniejsze znaleziska świadczące o zalążkach cywilizacji pochodzą sprzed 10 tys. lat. Syria to 9 odłamów chrześcijaństwa, to dwóch papieży (niektóre źródła podają, że trzech), to działalność św. Pawła, św. Piotra, św. Szymona Słupnika i Jana Chrzciciela. To najstarsze miasto na świecie – Damaszek. To ponad 10 tys. zabytków, które mają ogromną wartość z punktu widzenia historycznego i archeologicznego. To 6 miejsc wpisanych jest na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO:
- Martwe Miasta na północy Syrii
- Stare Miasto w Aleppo
- Stare Miasto w Damaszku
- Bosra
- zamek Crac des Chevalier
- starożytne miasto Palmyra
W 2009 r. Syrię odwiedziło ponad 6 mln turystów. Przewidywano wtedy, że w 2015 r. liczba ta ulegnie podwojeniu. Szacunki te okazały się – delikatnie mówiąc – zupełnie nietrafione. Dziś wstępu do Syrii nie ma nikt. W normalnych okolicznościach (nie wojennych) każdemu z niżej pokazanych miejsc można by poświęcić osobny post. Wszystkie one są w jakiś sposób ważne dla kultury światowej. Ja zebrałem je razem. Bo w tym przypadku ważniejszy niż historia jest ich stan obecny. A jest to stan najwyższego zagrożenia. Chcę tylko zaznaczyć, że nie opisuję wszystkich syryjskich zabytków zniszczonych przez działania wojenne – a tylko te, które miałem okazję odwiedzić w czasie mojej podróży po tym kraju. Byłem w Syrii ponad 6 lat temu – w czasach kiedy było tam jeszcze bezpiecznie. Teraz chcę pokazać Wam jak ten kraj wyglądał wtedy i jak wygląda dzisiaj. Przyjęta koncepcja jest taka: najpierw krótki opis miejsca, potem zdjęcie zrobione przeze mnie w 2009 r. a następnie zdjęcia wykonane przez mieszkańców, reporterów wojennych lub żołnierzy w latach 2012-2015.
Miłej lektury!
Aleppo – Meczet Umajjadów
Meczet Umajjadów zwany Wielkim Meczetem został zbudowany w 715 r. i zaliczany jest do najstarszych budowli sakralnych na świecie. Przechowywane są w nim relikwie Zachariasza – ojca Jana Chrzciciela. Niezwykła bryła była przez wieki sukcesywnie rozbudowywana. Słynny minaret mający 45 m wysokości dobudowany został w 1090 r. Runął w wyniku ostrzału z granatników przeciwpancernych RPG w 2013 r.
Aleppo – fontanna na dziedzińcu Meczetu Umajjadów
Służyła do ablucji (obmycia ciała przed modlitwą). Zniszczona w 2013 r.
Aleppo – Bazar Al-Madina
Najpiękniejszy bazar na Bliskim Wschodzie ( i prawdopodobnie na świecie). Powstał w XIV w. Jest częścią Starego Miasta w Aleppo, które zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO w 1986 r. Łączna długość jego uliczek wynosi 13 kilometrów, co czyni go największym kompleksem handlowym na Ziemi. Kompletnie zniszczony 2012 r.
Aleppo – Cytadela
Najsłynniejszy zabytek Aleppo – Cytadela Kalat Halab uważana jest za jeden z największych i najstarszych zamków na świecie. Pierwsze ślady obecności człowieka na wzgórzu datowane są na III wiek p.n.e. Jej budowa rozpoczęła się w X w. i trwała ponad 300 lat. Tradycja żydowska i muzułmańska podają, że podczas wędrówki z Ur do Kanaanu na fortecznym wzgórzu odpoczywał biblijny patriarcha Abraham. Bombardowana regularnie od 2012 r.
Malula
Miejscowość w środkowo-zachodniej części Syrii u podnóża gór Antylibanu, ok. 50 km na północny wschód od stolicy kraju – Damaszku. Jedno z trzech miejsc na świecie, gdzie w codziennym użyciu zachował się dialekt języka aramejskiego, którym posługiwał się Chrystus. W Maluli znajduje się Klasztor Św. Tekli – pierwszej chrześcijańskiej męczennicy za wiarę. Miasto zniszczone przez Islamistów w 2013 r.
Palmyra
Jedno z najwspanialszych miast starożytności. Palmyra leży ok. 230 km na północny wschód od Damaszku, na przełęczy pomiędzy pasmami gór na Pustyni Syryjskiej. Jej początki sięgają III tys. p.n.e. To jeden z największych na świecie kompleksów wykopalisk. Polscy archeolodzy prowadzili tam prace badawcze przez ponad 50 lat. Całkowicie zaminowana przez ISIS w 2015r.
Crack des Chevaliers
Uznawany za najlepiej zachowany zamek z okresu wypraw krzyżowych na Bliskim Wschodzie. Zbudowany przez dynastię arabskich kalifów Abbasydów. W 1142 r. powierzony zakonowi szpitalnemu joannitów. Zdaniem Lawrence z Arabii – który odwiedził Syrię przed I Wojną Światową to „najpiękniejszy zamek na świecie”. Używany jako kryjówka przez terrorystów z ISIS. Zbombardowany przez wojskowe MIGi w 2013 r.
Crack des Chevaliers – dziedziniec zamkowy
Zniszczony w 2013r.
Próba ratowania zabytków
Choć ostatnie 4 lata to dla Syryjczyków nieustanna walka o przetrwanie to grupy wolontariuszy i studentów archeologii próbują za wszelką cenę ocalić syryjskie zabytki (lub to co z nich zostało). Jedną z największych organizacji pomocowych jest Association for the Protection of Syrian Archaeology (APSA). Grupa ta stara się robić dokumentację zniszczonych dzieł i budować choćby prowizoryczne osłony dla tych obiektów, które jeszcze ocalały.
Ludzie
Tutaj tylko jedna fotka. Zrobiona w tym roku. Nie ma na niej oderwanych kończyn, krwi, łez. Ale moim zdaniem daje sporo do myślenia. Przedstawia czteroletnią dziewczynkę – Adi Hudeę, i wykonane zostało w obozie dla uchodźców syryjskich w Atmen (Turcja) przez fotoreportera Osmana Sagirli. Przerażone dziecko na widok aparatu podnosi ręce do góry bo myśli, że fotograf celuje do niej z pistoletu…
ps. Ten post nie powstałby gdyby nie zaangażowanie wielkich tego świata w uzbrajanie terrorystów islamskich. Podziękowania dla George’a W. Busha, Tony’ego Blaira i Baracka Obamy. Niezłe z was skurwysyny.
19 komentarzy
Piękne podsumowanie. W punkt.
Dzięki Martyna. W sumie ciężko byłoby to inaczej podsumować…
Paweł,Twoje posty zawsze trafiają w sedno. Bardzo poruszyło mnie zdjęcie tej dziewczynki. Dużo bardziej niż zniszczone zabytki…
Dzięki za miłe słowa Natalia.
ps. Pozytywne jest to, że jeszcze nas coś porusza…
Trafiłem tu przez przypadek. niesamowicie ciekawa, mocna relacja i takież smutne refleksje… Jakiś czas temu, zjechałem kilka miejscówek u Wielkiego Brata i jak by to dziwnie nie zabrzmiało, oni (jako naród) naprawdę chcieliby wszystkim dookoła zrobić dobrze. Niestety ich ogólny poziom wiedzy jest jaki jest, dlatego też amerykańskie postrzeganie świata ma charakter typowo westernowy. Tam źli – tam dobrzy. Pomożemy dobrym, złych zastrzelimy, będzie zajebiście i wszyscy się będą cieszyć. Ta spolaryzowana wizja jest podtrzymywana przez polityków i (wspierających tychże) koncerny zbrojeniowe. Amerykanie nie potrafią i nie chcą zrozumieć, że w bliskowschodnich wielonarodowych i multireligijnych państwowych tworach, o słabych gospodarkach, ziarna demokracji nie zakiełkują, nawet, a może zwłaszcza wtedy, jeśli siewnikami tychże ziaren, będą miniguny Black Hawków.
Super komentarz, dzięki. Zgadzam sie w 100%. Dodam tylko jedno: mi się wydaję, że Amerykanie (mam tu na myśli polityków a nie „zwykłych” obywateli) doskonale zdają sobie sprawę, że demokracja na Bliskim Wschodzie nie ma racji bytu. Dla ich polityki zagranicznej stan wojny i permanentnego niepokoju w tym regionie świata jest po prostu opłacalny. Ktoś na tym konflikcie zarabia olbrzymie pieniądze. I nie jest to ani Syria,ani jej prezydent Bashar al-Assad, ani nawet ISIS…
„Ciesze sie”, ze mialam okazje przeczytac ten wpis. Jakkolwiek brzmi to dwuznacznie…
W zasadzie jest on odzwierciedleniem tego, co w ostatnich latach mam w glowie, gdy slysze „Syria”. Moglabym wkleic podobne zdjecia z tych samych miejsc, choc z 2008 r. I chyba nosze w sercu ten sam smutek, mysle o tych serdecznych ludziach, ktorych dane mi bylo spotkac na drogach tego kraju – czy zyja? Bo raczej nie siedza juz na deptakach z rodzinami przy herbatce, nie dziela sie z nieznajomymi tym co zabrali na odpoczynek w parku, ich dzieci nie przynosza juz cukierkow chowajacym sie w cieniu podroznym… Zal, smutek…
To straszna tragedia dla Syryjczyków i dla świata. Zawsze myślałem, że kiedyś wrócę tam z moimi bliskimi, żeby pokazać im jaki to wspaniały kraj.
Teraz wiem, że to nigdy nie nastąpi, a Bliski Wschód już nie będzie taki jak kiedyś…
a nie zapomiałeś przypadkiem o roli Rosji w Syrii??? to oni uzbrajali ten kraj przez ostatnie dzisięciolecia, oni zburzyli panujący w nim wcześniej porządek i zrobili z niego bandytę regionu, który co chwila ratował swoją sytuację atakami na Liban. Oni mają tam swoje interesy do dzisiaj i w znacznie większym stopniu uzbrajają walczących tam terrorystów (z różnych opcji) niż Amerykanie i Europejczycy razem wzięci.
Nie zapomniałem o Rosji. Większość krajów na świecie kupuje broń albo od Stanów Zjednoczonych albo od Rosji. Rosja „dozbrajała” Syrję tak samo jak USA „dozbraja”: Somalię, Arabię Saudyjską, Izrael, Pakistan, Afganistan, Liban, itd.
Możesz wyjaśnic, w jaki sposób Rosja zburzyła panujący w Syrii porządek? I skąd informacja, że Rosjanie zbroją terrorystów w większym stopniu niż Amerykanie. No chyba, że za terorystę uważasz prezydenta Bashara al-Assada…
Bo ja za terrorystów uważam ISIS.
Zwrócenie się Syrii w stronę Rosji było naturalnym wynikiem lokalnej sytuacji politycznych. Jeśli kraj X popiera naszego wroga, zwracamy się do kraju Y który z krajem X rywalizuje. To jest polityka.
Dozbrajanie i szkolenie grup mających obalić oficjalne i legalne władze jakiegoś kraju (a władze Syrii były całkowicie legalne, uznane na arenie międzynarodowej i nikt nie podważał ich prawa do rządzenia) to już terroryzm polityczny przeradzający się w terroryzm pospolity. Nie byłem wielkim fanem Asada, ale gwarantował spokój i rozwój kraju (który widziałem, bo odwiedzałem Syrię regularnie przez kilka lat z rzędu, i spędzałem tam „trochę” czasu). Jest też na Bliskim Wschodzie kilku większych bandytów, którzy mają dużo lepszy PR niż Asad bo ich kraje są wielkimi sojusznikami USA (mimo jawnego finansowania terroryzmu, i masakrycznego poziomu łamania praw człowieka). Ale o tym media karmiące nas specyficznym obrazem Bliskiego Wschodu milczą…
Pozdrawiam
Zgadzam się ze wszystkim co tu napisałeś. Rzeczywistość niestety wygląda tak, że jeżeli jakiś kraj ma złoża ropy, a nie chce robić interesów z USA, to wcześniej czy później wybuchnie w nim „Rewolucja Uciśnionych Przez Reżim Obywateli” lub inna „Arabska Wiosna”. A wszystko za pieniądze z CIA lub innego MI5…
W takich czasach żyjemy. Raczej nie możemy nic na to poradzić, ale dobrze mieć świadomość jak wygląda polityka mocarstw (w sumie to zawsze tak wyglądała).
Mam bardzo podobne odczucia. Zamachy, śmierć, szczególnie jeśli tyczy się to odległych dla Europejczyka krajów, powszednieją. Ile było informacji z Iraku, Afganistanu, Syrii właśnie, Libanu czy Palestyny? Zastanowimy się nad ich niedolą, nad śmiercią ale nic poza tym – zaraz wracamy do porządku dziennego. Człowieka dopiero rusza gdy dzieje się coś tuż za rogiem, w takiej Francji na przykład.
Gdy spoglądam na te zdjęcia ruin to nóż w kieszeni się otwiera. To jest nieprawdopodobne co oni mają we łbach, w tym ISIS? Najlepsze jest to, że nic za bardzo nie da się obecnie zrobić. Kto ich powstrzyma? Chcą niszczyć, to będą niszczyć. Do odpowiedzialności za to nikt ich też nie pociągnie. Zbyt daleko ten konflikt się posunął, nie widzę szansy aby się to szybko zakończyło. A w trakcie wojny wiadomo kto ucierpi najmocniej. No ale kogo to obchodzi? :-/
Kolejny bardzo dobry tekst. Pozwolę sobie „sprzedać” na FB.
Pozdrawiam
Kolejny raz dzięki! Sprzedawaj go, gdzie tylko zechcesz ;)
Kiedyś na festiwalu Watch Docs obejrzałam znakomity dokument „Wandale pamięci” – pokazywał przykłady niszczenia zabytków oraz opisywał długą drogę do uznania wandalizmu kulturowego za zbrodnię przeciwko ludzkości. Osobiście temat wandalizmu kulturowego bardzo mnie interesuje i odbieram zabytki jako część tożsamości danego narodu. Gdy ktoś je niszczy, ludzie tracą ważny element tego, kim są i skąd pochodzą.
Niemniej nie można zapominać o ofiarach cywilnych. W 2014 roku w największej jednorazowej masakrze islamiści zamordowali pod Tikritem 1,7 tys. schwytanych rekrutów – młodych chłopaków. Kto o tym wie? Kto się oburzył? Świat zatrząsł się z gniewu dopiero, gdy ci sami barbarzyńcy chwilę później młotami rozbijali rzeźby w muzeum mosulskim (zresztą w większości współczesne gipsowe kopie). Albo Palmyra – plamy krwi na scenie starożytnego amfiteatru widać nawet na zdjęciach z kosmosu, przez miesiące urządzano tam masowe egzekucje. Świat się oburzył dopiero, gdy zaczęli okoliczne ruiny systematycznie niszczyć.
Pochylając się nad wandalizmem kulturowym, wychodzi z nas straszny zachodniocentryzm. Przejmujemy się nie rozerwaną tkanką społeczną syryjskiego narodu i setkami tysięcy uchodźców, a zabytkami, których już nie będziemy mogli oglądać. One też są ważne dla podtrzymania kultury danego narodu, ale los ofiar i uchodźców to priorytet.
Niemniej wpis bardzo potrzebny. Ja do Syrii niestety nie zdążyłam dotrzeć. Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki za tak rzeczowy i ciekawy komentarz. Niestety masz rację: nasz europejski sposób myślenia jest skrzywiony. Bardziej szkoda nam zniszczonych zabytków niż zabitych ludzi. Europa wydaje się nie przejmować tym co dzieje się w innych rejonach świata. Mam tu na myśli głównie Bliski Wschód i Afrykę. Jak w Paryżu, Londynie lub Berlinie nożownik zaatakuje przechodnia to mówią o tym wszystkie media przez miesiąc. Jak w Syrii, Egipcie, Pakistanie lub Nigerii w zamachu zginą setki ludzi to albo nie mówi się o tym w ogóle, albo jest to temat zastępczy dopóki nie pojawi się jakiś news z życia Kim Kardashian czy innej Lewandowskiej. Przecież my – ludzie cywilizowani nie poradzimy nic na to, że ta prymitywna i zacofana „dzicz” sama się wybija…
A wszystko po to, żebyśmy mogli zatankować ICH ropą NASZE auta.
Odszedłem chyba trochę od tematu. W jednym zdaniu: ludzi szkoda i zabytków szkoda. Z tym, że ludzi zdecydowanie bardziej!
Jeszcze raz dziękuję za Twój głos.
Pozdrawiam!
Do znalezienia w internecie jest globalna mapa empatii (global empathy map czy coś takiego – pokazywał mi ją młody Czech). Kraje zachodu są oznaczone na czerwono z komentarzem „wielka tragedia” i dotyczy to wszystkich negatywnych wydarzeń, jak np. nożownik we Francji. Afryka ma z kolei komentarz – who cares? I tak to niestety wygląda.
Nie widziałem tej mapy, ale z tego co piszesz wydaje się wiernie oddawać nasz europejski punkt widzenia…
W tym tygodniu wróciłem z Ghany – jednego z najszybciej rozwijających się krajów Afryki. Poziom ubóstwa tego państwa jest wręcz przerażający. Zresztą wcześniej to samo widziałem w Kongu, Senegalu czy Nigerii. Smutne jest to, że to głównie my Europejczycy i nasza polityka kolonializmu (a obecnie postkolonializmu) jesteśmy za tą biedę odpowiedzialni. Czasem wstyd jest być mieszkańcem „pierwszego świata”.