„My friend, come see my shop! If you don’t buy it’s not a problem. We will still be friends. Where are you from? Ooo!!! Polonia… In Polonia very good people, I like Polonia very much. I have a girlfriend there. Her name is Justyna. She is very very beautiful. My friend, I have the best price for you. Only today. All you can see here is original. Come see my shop…”
Nie myślałem, że serię postów o Maroku rozpocznę od takiego tekstu. Jednak jako, że kolejne wpisy będą miały poważniejszą tematykę (a uwierzcie mi – nawet Straż Miejska w Polsce nie potrafi tak wk***ic człowieka jak Marokańczyk), to dobrze zacząć od czegoś lekkiego. Początkowo zdjęcia nie były robione z myślą o blogu – ale jako, że sporo się ich zebrało to postanowiłem podzielić się nimi z trochę szerszą publicznością. Tym bardziej, że niektóre to prawdziwe perełki ludzkiej kreatywności. Spece od marketingu z Europy mają się od kogo uczyć. Większość fotek robiona była w ruchu albo z „przyczajki” – stąd ich różna jakość. Czasem pytałem sprzedawcę o zgodę, a czasem nie. Niekiedy mówiłem, że szukam prezentu dla kolegi w Polsce i chce zrobić kilka fotek, żeby pokazać mu najpierw jak wygląda produkt. Kłamałem, (i mam z tego powodu drobne wyrzuty sumienia) ale inaczej ten post by nie powstał. A wydaje mi się, że materiał jest dość ciekawy. Zdjęcia robione były w różnych częściach Maroka: na bazarach, ulicach, w sklepach…
Ten wpis nie ma celu ośmieszenia nikogo, ani pokazania, że ludzie sprzedający/kupujący podróbki zasługują na napiętnowanie. Każdy kupuje to na co go stać. Ja w sporze wielkie koncerny/konsumenci raczej jestem po stronie tych drugich. Dobrze zapadło mi w pamięć zdanie, które usłyszałem od pewnego sprzedawcy na bazarze w Fezie: „Proszę pana, te buty nie są oryginalne. To po prostu wyrób na marokańską kieszeń”. Chciałem w tym miejscu podać informację o średnich zarobkach Marokańczyków, ale nie mam dostępu do wiarygodnych źródeł (najczęściej padają kwoty od 50 do 180 euro miesięcznie). Poza tym nie wierzę tego typu danym od kiedy dowiedziałem się, że średnia krajowa w Polsce to 4400 zł…
Hmm… A może to na całą rodzinę podają?
Miłego oglądania! Komentarze pod postem mile widziane ;)
ps. Większość zdjęć pochodzi z Maroka, ale są też trzy z Irackiego Kurdystanu i jedno z Iranu – bo rynek podróbek nie uznaje granic.
7 komentarzy
Re-we-la-cja ;)
Dzię-ku-ję ;)
Kurcze, chyba za mało chodziłam po marokańskich bazarach, bo podróbek z nich w ogóle nie pamiętam:) Tylko świeży sok z pomarańczy, zapach przypraw, dywany i skórzane kolorowe buty:)Pozdrawiam!
Interesujący wpis. Rzeczywiście, jeżeli chodzi o szafowanie „markowym logo”, to mistrzów z Afryki czy Azji jest znacznie więcej. Z tym samym zjawiskiem spotkałam się w Egipcie i Turcji. Producenci mają kilka chwytów na omijanie praw autorskich. W nazwie zmieni się „m” w „n”, czy przestawi litery – i nie jest to już to samo . Często metka znanej firmy lub nazwę to: jej „wariacja”, przy tandetnym towarze nijak ma się do jakości produktu. W oczach sprzedawcy podnosi ona cenę towaru. Na początku, ten kontrast wywoływał u mnie niemałe zdziwienie i myśl-pytanie, kto na to się nabierze? Widocznie jednak takie towary znajdują nabywców. Poza tym, czytamy globalnie. Przy szybkim kupowaniu, taka „subtelna zamiana” może umknąć uwadze kupującego, liczącego na super okazję.
Dzięki za komentarz. Słusznie zauważyłaś, że takie towary mimo wszystko znajdują nabywców. A na Bliskim Wschodzie, czy w krajach Maghrebu raczej nikt się prawami autorskimi nie przejmuje. I nawet jeśli z naszego europejskiego punktu widzenia jest to moralnie naganne, to trudo im odmówić fantazji ;)
Pozdrawiam!
Czytamy z zaciekawieniem i muszę powiedzieć, a raczej wytłumaczyć dlaczego większość wpisów jest przychylna Maroku. Trzeba po prostu umieć się tam odnaleźć. Nie mieliśmy żadnych problemów w tym kraju. Oczywiście wszystko co napisałeś jest świętą prawdą. Tyle, że po kilkunastu wizytach w krajach „hello my friends” nauczyliśmy się reagować na takie sytuacje. Maroko jest pięknym krajem. Pełnym kontrastów a wódka jest droga! Za to owoce morza przepyszne. Kategorycznie omijajcie restauracje nastawione na turystów. I zawsze pytasz ile to kosztuje zanim się na cokolwiek zdecydujesz. Pozdrawiam
Cieszę się, że Maroko Ci przypadło do gustu. Nie wiem, czy byłem w krajach muzułmańskich kilkanaście razy, czy może tylko kilka, ale powiem Ci, że ani w Turcji, ani w Jordanii, ani w Egipcie, ani w Syrii, Iraku, Iranie z takim chamstwem jak w Maroku się nie spotkałem. I z taką komercją również. Jak dla mnie strasznie przereklamowany kraj. Ale szanuję każdą odmienną opinię.
ps. I tak po wyjeździe do Gruzji Maroko spadło na mojej prywatnej liście Najbardziej Znienawidzonych Krajów na pozycję nr 2 ;)