Canon PowerShot SX270 to aparat, który z wypasem ma tyle wspólnego co polskie kino z Hollywood’em. I całe szczęście. Ma za to dwie cholernie ważne zalety: mieści się w kieszeni spodni i jest niedrogi – więc jak go ukradną lub skonfiskują na granicy nie będzie mi go specjalnie żal. To właśnie dzięki niemu oglądacie zdjęcia w tym poście. Wiem, że jakość nie powala… Ale foty mogły być albo takie albo żadne. Zabranie lustrzanki do zachodniej części Afryki nie jest najlepszym pomysłem. No chyba, że ktoś jedzie na safari do któregoś z parków narodowych. Ja widziałem Afrykę z trochę innej strony. Ani z lepszej, ani z gorszej – ale na pewno równie ciekawej.
Afryka to dość specyficzny kontynent. Ma nieprzebrane źródła bogactw naturalnych: ropy naftowej, gazu ziemnego, złota, uranu, rud żelaza, koltanu, itd. Ludność natomiast żyje w skrajnej nędzy. Słyszałem ciekawą opinię, że bieda Afryki wynika z jej bogactwa. Na pierwszy „rzut ucha” brzmi dość niedorzecznie, ale po głębszym zastanowieniu jest w tym sporo racji…
Bogate zasoby naturalne w połączeniu z niestabilną sytuacją polityczną i złą sytuacją ekonomiczną kraju zwiększają prawdopodobieństwo wybuchu konfliktów zbrojnych. Partyzanci (rebelianci, terroryści, złodzieje, czy jakkolwiek inaczej ich nazwać) przejmują kontrolę nad złożami i wydobyciem, a międzynarodowe koncerny robią z nimi interesy bo są tańsi niż oficjalna strona rządowa. A dodatkowo mogą zapewnić jako taką stabilizację w regionie. Za otrzymane od owych koncernów pieniądze partyzanci kupują broń (ku uciesze firm zbrojeniowych z Europy, Rosji, Chin i USA). Jak wiadomo na wojnie zarabia się najwięcej… Kto zarabia?
Na pewno nie Afryka.
Jeśli sytuacja rozwinie się bardziej optymistycznie i to rząd jest odpowiedzialny za surowce własnego kraju, to wszystko wygląda niewiele lepiej. Większość zysku (o ile nie cały) idzie do kieszeni prezydenta, jego ministrów i ich rodzin. Bez względu na to kto i co wydobywa – życie zwykłych obywateli nie polepsza się w najmniejszym stopniu.
Oddzielnym tematem na przykład jest to czy organizacje pomocowe i humanitarne robią więcej dobrego czy złego dla Czarnego Kontynentu? Faktem jest, że przez ostatnie 50 lat do Afryki trafiło różnymi drogami ponad 3 biliony dolarów pomocy (3.000.000.000.000 $). Faktem jest, że po tych pieniądzach nie pozostał tam żaden ślad. Po prostu rozpłynęły się. A standard życia pozostał ten sam.
Jedno jest pewne: Afryka jest biedna. Trudniej odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?”. Nie chce zanudzać Was informacjami, które każdy z Was może w kilka sekund znaleźć w necie. Nie jestem socjologiem ani historykiem. Ale generalnie są dwie szkoły:
- pierwsza winą za wszelkie zło obarcza białego człowieka i to, że przez wieki wykorzystywał surowce i niewolniczą pracą Afrykanów nie dając im nic w zamian
- druga całą winą obarcza Murzynów: a konkretnie ich lenistwo, skłonność do korupcji i agresji.
Oczywiście sytuacja jest dużo bardziej złożona i wpływ na nią ma wiele innych czynników. Osobiście myślę, że prawda leży gdzieś pośrodku – za obecną sytuację należy winić zarówno niezwykle krwawą historię (za którą odpowiadają przede wszystkim Europejczycy i Amerykanie) jak również lenistwo Afrykanów. I NIE – nie jestem rasistą (chociaż po ostatniej kontroli granicznej w Kongu brałem to pod uwagę). Spotkałem na swojej drodze zarówno pracowitych jak i leniwych Murzynów (czy można jeszcze używać tego słowa w Europie czy już zabroniła tego polityczna poprawność?). Ale nie mnie ich oceniać. Ja mogę tylko pokazać Wam to co widziałem. A właściwie to „aż” pokazać – bo jak mówi przysłowie „jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów”.
Wnioski wyciągnijcie sami.
ps. Dla zainteresowanych historią najnowszą krajów afrykańskich polecam filmy dokumentalne:
- Krew w Twoim telefonie (reż. Frank Piasechi Poulsen)
- Plusy i minusy wspierania Afryki (reż. Peter Heller)
- Czarna Plaża: Afrykański przewrót Simona Manna (reż. Christopher Olgiati)
i fabularne: (z Hollywood, ale naprawdę niezłe)
- Krwawy diament (reż. Edward Zwick)
- Hotel Rwanda (reż. Terry George)
- Ostatni Król Szkocji (reż. Kevin Macdonald)
- Pan życia i śmierci (reż. Andrew Niccol)
4 komentarze
Akurat myślami jestem w Afryce, gdyż wreszcie znalazłem trochę czasu, aby przeczytać „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” Kazimierza Nowaka. Jakbyś nie znał, to polecam :)
A czytając Twój wpis (i wiele innych tekstów o współczesnej Afryce) zastanawiam się, czy proces dekolonizacji nie odbył się za szybko.
Kazimierza Nowaka czytałem jak najbardziej – rewelacja :) A jeśli chodzi o tzw „dekolonizację” to raczej nic się nie zmieniło… Wyzysk pozostał taki sam.
Ja skwitowałabym to tak: jaka płaca, taka praca. Wcale mnie nie dziwi, że się niektórzy w Afryce, Azji, Ameryce Łacińskiej i kto wie, gdzie jeszcze, obijają lekko w robocie, skoro płacone jest im dwadzieścia dolarów dziennie. W Polsce zresztą, na budowach na przykład, też to wygląda podobnie, choć za granicą nagle nasi ,,hydraulicy”;) okazują się najlepsi, najszybsi, najdokładniejsi, no i…ba! najtańsi… Z moich obserwacji poczynionych w Afryce (trzytygodniowych, ale zawsze!) wynikało, że tamtejsi ludzie wykazywali się niezwykła kreatywnością w zarabianiu kasy. Na przykład- chcieliśmy jechać na wycieczkę, zaraz znalazł się samochód, kierowca, prowiant- wszystko, co trzeba. Wystarczyła tylko lekka pieniężna motywacja:) A co do pytania o to, dlaczego Afryka jest najbiedniejsza ze wszystkich kontynentów, myślę, że są ludzie, którym zależy na tym, żeby taka była. Ale nie znam ich niestety z imienia i nazwiska;)Pozdrawiam!
Trafne spostrzeżenia… Też uważam, że są ludzie którym zależy na tym żeby Afryka była biedna. Pytanie brzmi: kiedy Afryka to zauważy i zacznie się uniezależniać od „bogatych europejskich krewnych”?