Turcja to wspaniały kraj. Co roku odwiedza ją kilka milionów osób. Na szczęście wpływ masowej turystyki kończy się na Kapadocji. Większości odwiedzających wystarczy plaża i drink z palemką w jednym z czterogwiazdkowych hoteli Alanyi lub Antalyi – wycieczka fakultatywna do Stambułu i wizyta na Grand Bazaar to często najbardziej egzotyczne punkty podróży. W pierwotnej wersji tego wpisu miałem napisać, że w sumie nic w tym złego – każdy odpoczywa jak chce, nie wszyscy muszą mieć w sobie „duszę odkrywcy”. Ale nie mogę się powstrzymać, żeby dodać: wg mnie jechać do Turcji i zobaczyć tylko wybrzeże (albo w wersji dla ignorantów tylko plażę hotelową) to jak udać się do salonu ferrari i zachwycić polonezem, którym właśnie podjechał sprzedawca. Kraj ten ma bowiem do zaoferowania o wiele więcej. Najwspanialsze zabytki tego kraju znajdują się w jego wschodniej części. Tam czeka na Was: Nemrut Dagi, Mardin, Van, Dogubayazit i kilka innych miejsc zapierających dech w piersiach.
Jednym z nich jest Hasankeyf. Miałem okazję odwiedzić to miejsce w 2013 roku. Zrobiło na mnie kolosalne wrażenie. Odnaleziono tutaj ślady obecności akadyjskiej, babilońskiej, medyjskiej, perskiej, rzymskiej, bizantyjskiej i sumeryjskiej. Największą atrakcją są tysiące kamiennych jaskiń i grot, które datuje się na około VIII w. p.n.e. Zachowały się również resztki kamiennego mostu z 1116 r. Niestety przyszłość tego cudownego miejsca rysuje się w bardzo ciemnych barwach. Hasankeyf nie jest tak rozpoznawalne jak choćby Petra w Jordanii czy Piramida Cheopsa w Gizie. Rządowi tureckiemu na popularyzacji tego miejsca w ogóle nie zależy. Wręcz przeciwnie. Turcja chce aby świat o nim zapomniał. Trwa bój o wpisanie Hasankeyf na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Aby dany obiekt na owej liście sie znalazł musi spełniać przynajmniej 1 z 10 kryteriów podanych poniżej:
- stanowić wybitne osiągnięcie twórczego geniuszu człowieka
- ilustrować znaczące oddziaływanie wartości w danej epoce lub w ramach danego kręgu kulturowego
- wnosić unikalne lub co najmniej wyjątkowe świadectwo tradycji kulturowej bądź cywilizacji, żywej lub umarłej
- stanowić wybitny przykład rodzaju budowli bądź zespołu architektonicznego lub technicznego, który ilustruje znaczący etap w historii ludzkości
- stanowić wybitny przykład tradycyjnego sposobu osiedlania się lub zagospodarowania terenu, reprezentatywny dla danej kultury (lub kultur), zwłaszcza w przypadku, kiedy miejsce narażone jest na wpływ nieodwracalnych zmian
- łączyć się w sposób bezpośredni lub namacalny z wydarzeniami lub tradycjami żywymi, z ideami, wierzeniami, z dziełami artystycznymi lub literackimi mającymi wyjątkową uniwersalną wartość
- obejmować niezwykłe zjawiska przyrodnicze lub obszary o nadzwyczajnym pięknie i znaczeniu estetycznym
- stanowić wybitny przykład ilustrujący główne okresy w historii Ziemi, łącznie ze śladami życia, ważnymi postępującymi procesami geologicznymi w rozwoju Ziemi
- stanowić wybitny przykład ilustrujący ważne postępujące procesy ekologiczne i biologiczne oraz rozwój ekosystemów lądowych, wodnych , brzegowych i morskich, a także skupisk roślin i zwierząt
- obejmować naturalne siedliska najważniejsze i najbardziej znaczące dla ochrony in-situ różnorodności biologicznej łącznie z tymi, które zawierają zagrożone gatunki o szczególnej wartości uniwersalnej z punktu widzenia nauki i ochrony.
Hasankeyf jako jedyne miejsce na świecie spełnia 9 z 10 powyższych kryteriów. Dla porównania Wenecja spełnia tylko 5 z nich. Jak to więc możliwe, że do tej pory Hasankeyf na liście UNESCO się nie znalazło? Zgodnie z prawem obiekt musi być zgłoszony przez władze kraju, w którym się znajduje – w tym przypadku władze Turcji. Jednak Turcji obecność Hasankeyf na liście zabytków nie jest na rękę. Powodem jest GAP (Güneydoğu Anadolu Projesi – Projekt Południowo-Wschodniej Anatolii). Zakłada on wybudowanie na Tygrysie i Eufracie 22 tam i 19 elektrowni wodnych. Budowa jednej z tam – Ilisu, spowoduje powstanie zbiornika wodnego o powierzchni 400 km2. Miasto znajdzie się pod wodą w 2017 roku. Budowa tamy już ruszyła. Dlaczego Turcji tak bardzo zależy na wprowadzeniu w życie wszystkich założeń projektu GAP? Powody są dwa. Po pierwsze rząd turecki chce przejąć kontrolę nad zasobami wodnymi Bliskiego Wschodu. Budowa tamy Ilisu spowoduje, że do Iraku trafi 80% mniej wody , a do Syrii 40% mniej. Kraje te staną się zależne od Ankary. Tutaj woda jest cenniejsza niż ropa. Drugim powodem jest kwestia kurdyjska. W Hasankeyf jest ponad 8000 jaskiń, w których nadal mieszkają Kurdowie. Budowa tamy spowoduje zalanie jaskiń. Ludzie w nich mieszkający będą musieli się wynieść. Zmusi to do przeprowadzki ponad 70.000 ludzi. Wg rządu tureckiego pozwoli to na „ucywilizowanie” (czyli przeniesienie do specjalnie zbudowanych gett) znacznej liczby Kurdów. Bo Turcja odrębności Kurdów nigdy nie uznała. Uważa ich za „górskich Turków”, którzy zapomnieli o swoich korzeniach. Mimo, że Kurdowie to największy na świecie naród bez własnego państwa. Jest ich prawie 40 mln. Zamieszkują obszar 4 państw: Turcji, Iraku, Syrii, Iranu. W Turcji pojęć „Kurdystan” i „Kurdowie” nie można używać. Obszar zamieszkiwany przez Kurdów jest uważany (przez obywateli tureckich) za silnie zagrożony działalnością terrorystyczną. Turcja usilnie odradza wycieczki na tereny zamieszkiwane przez Kurdów zarówno swoim obywatelom, jak i turystom.
Dla ludzi chcących odwiedzić Hasankeyf jedna informacja może być szczególnie istotna: NIE MA SIĘ CZEGO BAĆ. Kurdowie to najprzyjaźniejsi ludzie, z jakimi kiedykolwiek miałem przyjemność się zetknąć. A sam Kurdystan jest bezpieczniejszy niż każda z dzielnic Stambułu. Nie dajcie się zniechęcić propagandzie rządu Erdogana (premiera Turcji).
Ps. Jeśli chcecie sie wybrać do Hasankeyf zróbcie to teraz – za 2 lata nie będzie czego oglądać. Aby wyrazić swój sprzeciw dla budowy tamy Ilisu można podpisać petycję, którą znajdziecie na stronie: http://www.hasankeyfmatters.com.
Leave A Reply